Dlaczego zaufaliśmy szczepieniom?

Photo by State Library of Queensland, Australia on Foter.com

Szczepienia są skuteczne i bezpieczne” – powiedziała miła pani w telewizji

Zwracając uwagę na niebezpieczeństwa związane z masową immunizacją, zdaję sobie sprawę, iż jest to temat niewygodny, a do tego niemal całkowicie pomijany w przestrzeni informacyjnej. Szczepienia zostały nam tak zręcznie i agresywnie sprzedane, że większość rodziców uważa je za cud nauki, który wyeliminował wiele niegdyś budzących lęk chorób. Tak przynajmniej powtarza nam miła spikerka w popołudniowych wiadomościach, powołując się na opinię utytułowanych immunologów. W konsekwencji każdy, kto sprzeciwia się szczepieniom swoich dzieci, może zostać uznany za szalonego. Analogicznie, kwestionowanie przez lekarza pediatrę szczepień, które stały się chlebem powszednim praktyki pediatrycznej, jest równoznaczne z sytuacją, w której kapłan podważa dogmat o nieomylności papieża.

Czy w takim razie szczepienia są skuteczne i bezpieczne?

Jeśli chodzi o skuteczność, nie ma przekonujących naukowych dowodów na to, że masowym szczepieniom można zawdzięczać eliminację jakiejkolwiek tzw. choroby zakaźnej. Chociaż prawdą jest, że niektóre niegdyś powszechne choroby zniknęły dziś niemal całkowicie, to nikt tak naprawdę nie wie dlaczego. Przyczyna leży najprawdopodobniej w poprawie jakości życia (brak wojen, higiena, jakość pożywienia, dostęp do czystej wody, kanalizacja, warunki pracy), ponieważ zachorowalność zmniejszała się i zanikała wraz z postępującym rozwojem cywilizacyjnym, do tego symultanicznie w krajach z wysoką wyszczepialnością wśród dzieci, jak i w tych, w których szczepień nie stosowano.

A oto przykład z rodzimego podwórka. Zacytuję wypowiedź dyrektora Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie w trakcie posiedzenia Komisji Zdrowia Sejmu RP z dnia 15-01-2015:

prof. Kazimierz Roszkowski-Śliż – „I jeszcze kwestia szczepień, które oczywiście nie mają żadnego znaczenia ochronnego dla zapadalności () Dlatego że średni spadek zapadalności na gruźlicę w Polsce jest dokładnie taki sam jak we Francji, chociaż we Francji nie szczepi się w ogóle ()

Poseł Krystyna Kłosin (PO) – „Pan profesor był uprzejmy powiedzieć, że szczepienia nie mają żadnego wpływu na zapadalność. Czy pan profesor byłby uprzejmy rozwinąć tę myśl, bo ja cały czas żyłam w przekonaniu, że szczepienia są głównym czynnikiem ograniczającym zapadalność na chorobę, przeciwko której się szczepimy, a tu okazuje się, że tak nie jest (…)”

prof. Kazimierz Roszkowski-Śliż – „Przez długi okres były prowadzone badania nad skutecznością szczepionki, ale wątpliwości odnośnie do skuteczności szczepień przeciwprątkowych były od bardzo dawna. Są kraje w Europie Zachodniej, w których nigdy nie zostały wprowadzone szczepionki, dlatego że nigdy nie było dowodu na to, że szczepionki ochronne gruźlicy mają wpływ na zapadalność.

Polska w minionej epoce, w poprzednim systemie, należała do takich krajów jak Kazachstan, w którym były szczepienia u noworodków, potem były rewakcynacje w piątym roku, w siódmym roku, w dwunastym – do osiemnastego roku życia. Ten archaiczny system był utrzymywany do czasu, kiedy to zmodyfikowaliśmy na podstawie medycyny faktów, zgodnie z którą wiemy, że szczepionki nie mają żadnego wpływu na zapadalność i to również na zapadalność u dzieci. Dowód jest prosty. Mianowicie, jeżeli zbadamy tempo spadku zapadalności w krajach o najlepszych wskaźnikach epidemiologicznych i w Polsce, to tempo spadku jest dokładnie takie samo. Niezależnie od tego, że w tamtych krajach się nie szczepi, a w Polsce się szczepi, tempo spadku wynosi około 2,5% rocznie…”

Źródło: http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/biuletyn.xsp?skrnr=ZDR-172

Mit skuteczności szczepień nie jest wspierany nawet przez najzagorzalsze badania proszczepienne. Natomiast dane statystyczne jasno wskazują, że zapadalność, a przy tym śmiertelność dotycząca tzw. chorób zakaźnych zaczęła się obniżać na długo przed wprowadzeniem szczepień. Ospa była już rzadko spotykana, a epidemie zniknęły dziesiątki lat wcześniej, zanim WHO zdecydowała się przeprowadzić ostateczną kampanię „eradykacyjną”.

G11.2-UK-Deaths-1838-1978.png

G17.10-Leicester-Age-1838-1888.png

http://www.dissolvingillusions.com/graphs/

Należy przy tym dodać, że równocześnie obniżała się też zapadalność na choroby, na które nie wprowadzono szczepień, bądź nie były one rozpowszechnione.

Dobrze udokumentowany jest też fakt, iż największe epidemie występowały zawsze w najbardziej zaszczepionych populacjach, podczas gdy inne nieszczepione nie miały takich epidemii.

measles.gif

typhoidfever.gif

scarletfever.gif

Źródło: Informacje zebrane przez autora na podstawie danych z roczników statystycznych Związku Australijskiego, Greg Beattie, Vaccination: A Parent’s Dilemma, Oracle Press, 1997

Innym problemem jest proceder redefiniowania chorób równolegle z wprowadzeniem powszechnych szczepień przeciw danemu „zarazkowi”. Na ten przykład polio (choroba Heinego-Medina) nie zostało wykorzenione przez szczepienia.

Kryje się zwyczajnie za redefinicją i nowymi nazwami, takimi jak wirusowe lub aseptyczne zapalenie opon mózgowych. Zgodnie z jednym z wydań MMWR (Morbidity and Mortality Weekly Report) z 1997 r. w samych Stanach Zjednoczonych rejestruje się rocznie około 30.000 do 50.000 przypadków wirusowego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. To tam właśnie zniknęły wszystkie te 30.000 – 50.000 przypadków polio po wprowadzeniu masowych szczepień.

Trzeba też zdawać sobie sprawę, że polio jest chorobą wywoływaną przez człowieka, a te mocno nagłaśniane wybuchy epidemii w połowie XX w. są dziś fałszywie przedstawiane. Ich prawdziwą przyczyną były wzmożone szczepienia przeciw błonicy oraz inne szczepienia poprzedzające daną epidemię polio. Schorzenie takie ma nawet odpowiednią nazwę: polio sprowokowane.

Źródło: „Hepatitis B Vaccine: Helping or Hurting Public Health”, The Subcommittee on Criminal Justice, Drug Policy and Human Resources, 16.06.1999

http://www.thinktwice.com/Hep_Hear.pdf

Jak wspominał George Bernard Shaw: Podczas ostatniej znacznej epidemii na przełomie wieków byłem członkiem Komisji Zdrowia w London Borough Council i dowiedziałem się, jak wiarę w skuteczność szczepień podtrzymuje się za pomocą statystyk, poprzez diagnozowanie wszystkich uprzednio zaszczepionych przypadków (ospy) jako egzemę krostkową, ospę varioloid lub cokolwiek – z wyjątkiem ospy prawdziwej.

W kwestii bezpieczeństwa szczepień należy zaznaczyć, że każde ukłucie wiąże się ze znacznym ryzykiem niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP), a także z wieloma przeciwwskazaniami, które mogą sprawiać, że dziecko będzie narażone na niebezpieczne powikłania. Jednak lekarze szczepią rutynowo, zazwyczaj bez ostrzeżenia rodziców o zagrożeniach i bez sprawdzenia, czy istnieje przeciwwskazanie do szczepienia dziecka. Mimo, że nie powinno się stosować szczepień bez ustalenia przeciwwskazań, to całe rzesze dzieci są rutynowo ustawiane w kolejce na zastrzyk w ramię bez przeprowadzenia wywiadu z rodzicami.

Pomimo, że znane są nam tysiące przypadków powikłań poszczepiennych (rzadko zgłaszanych przez lekarzy i wyjaśnianych), nikt nie zna długoterminowych konsekwencji wstrzykiwania obcych białek do organizmu dziecka. Jeszcze bardziej szokujące jest to, że nikt nie podejmuje żadnych usystematyzowanych wysiłków, aby się tego dowiedzieć.

Istnieje również rosnące podejrzenie, że masowe szczepienia przeciwko stosunkowo niegroźnym chorym dziecięcym mogą być odpowiedzialne za dramatyczny wzrost chorób autoimmunologicznych. Podobnie przedstawia się sprawa z popularyzowaną ostatnio tzw. szczepionką antyrakową, tj. przeciw HPV.

Jak czytamy w publikacji prestiżowego Nordic Cochrane Centre: „Możliwe poważne uszkodzenia neurologiczne obserwowane po szczepieniu przeciw HPV mogą być spowodowane reakcją autoimmunologiczną.”

nordic_cochrane_views_on_the_ombudsmans_decision_2_nov_2017

sheep5.jpg

Odporność stadna (ang. herd immunity)

Sformułowanie „odporność stadna„ nieodparcie kojarzy mi się z bezrozumnym stadem owiec. Być może takim właśnie wyobrażeniem kierowali się pomysłodawcy tej koncepcji. Dzięki niej elita (pasterze) jest w stanie manipulować „stadem”.

Teoria „odporności stadnej” zakłada, że przedmiotem etyki nie jest pojedynczy człowiek, ale bliżej niezidentyfikowany organizm zbiorowy, tzw. „ciało ludu” i jego dobro, co wprost wywodzi się z etyki faszystowskich Niemiec.

Źródło: https://szczepienia.wybudzeni.com/odpornosc-stada/

Teoria ta stosowana jest dziś przez propagatorów szczepień jako skuteczne narzędzie promowania wysokiego poziomu wyszczepialności, celem zwiększenia „ochrony” przed „zarazkiem”.

Jednakże prawdziwym powodem używania tej koncepcji jest, po pierwsze, chęć uniknięcia sytuacji, w której będzie można pokazać wiele przykładów zdrowych, nieszczepionych dzieci.

Po drugie, medyczni biurokraci tłumacząc, że szczepienia zadziałają dopiero wtedy, gdy niemal każdy się zaszczepi, w rzeczywistości starają się ukryć fakt, że drogie programy szczepień zawodzą. Przecież choćby ze względu na różne przeciwwskazania nie da się zaszczepić 100% populacji. Z resztą, jak donoszą raporty, które możemy znaleźć m.in. w bibliotece PubMed, lokalne epidemie wybuchały pomimo (a może w wyniku?) pełnej zaszczepialności wśród danej społeczności.

Należy tutaj zaznaczyć, że według oficjalnej doktryny szczepionka działa tak długo, jak długo w naszym organizmie utrzymywać się będzie odpowiedni poziom przeciwciał. Tak więc studząc zapał wakcynofilów, nawet gdybyśmy hipotetycznie założyli, że szczepionki są skuteczne, to i tak nie mogłyby w stanie chronić nas przez całe życie, ponieważ według badań stężenie przeciwciał spada mocno poniżej wymaganego minimum już po kilku latach od ostatniego ukłucia. Zbieżne jest to ze stanowiskiem immunologów, którzy wskazują na konieczność wykonywania tzw. szczepień przypominających przez całe życie aby zapewnić sobie odporność. Czy ktoś z nas dorosłych zgłasza się co kilka lub kilkanaście lat po kolejną dawkę przypominającą? Jak słusznie przytacza Justyna Socha ze stowarzyszenia Stop Nop w uzasadnieniu do projektu ustawy znoszącej obowiązek szczepień: „Dlaczego szczepienia ochronne, z którymi wiąże się możliwość ciężkich powikłań, dotyczą tylko dzieci, czyli 25 procent populacji? Jak można w tej sytuacji mówić o odporności zbiorowej?”

Po trzecie, im więcej zaszczepionych, tym większe zyski dla koncernów farmaceutycznych, żyjących w swoistej symbiozie z medycznym aparatem biurokratycznym, dla którego też coś skapnie przy okazji do kieszeni.

Teoria “odporności stadnej” jest przykładem na to, że dzisiejsze tzw. nauki medyczne, a w szczególności nauka w zakresie immunologii, biologii molekularnej oraz genetyki, stały się nauką bez dowodów. W nauce tej nie ma miejsca na pojedyncze dowody, na weryfikacje pojedynczych hipotez. Brak dowodów na dane twierdzenie jest bez znaczenia. Teorie buduje się wprost poprzez połączenie hipotez na prawach logiki.

W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę czytelnika, jak niebezpieczną w swym założeniu jest koncepcja odporności stadnej. Może stać się ona w każdej chwili, o ile już nie jest, przykrywką dla totalitarnych zapędów władzy. Zmusza bowiem każdego z osobna do podporządkowania się idei wyższości dobra “stada” nad dobrem i wolnością jednostki. Jesteśmy wówczas skazani na dyktaturę biurokratów wspartych autorytetem niekontrolowanej (pseudo? -) nauki, która pozbawiona jest wszelkiej kontroli społecznej. Pisałem o tym w poniższym artykule przy okazji wydarzeń we Wrocławiu w 1963 r.:

https://pubmedinfo.wordpress.com/2016/04/14/akcja-vv-kolejna-zaraza-czy-mistyfikacja-i-prowokacja-wladz-kulisy-epidemii-ospy-prawdziwej-we-wroclawiu-w-1963-r-prawda-mity-niewygodne-fakty/

Ponadto, jeśli tzw. odporność po zaszczepieniu, co udowodniono, nie działa nawet wobec konkretnego immunizowanego osobnika https://pubmedinfo.wordpress.com/2015/12/25/nieskutecznosc-szczepien-i-procedur-przeciwtezcowych/ , to w jaki sposób przyjęcie przez niego szczepionki miałoby chronić całe “stado”?

Niewielu z nas zastanawia się nad faktem, iż uzasadniany teorią o „odporności zbiorowej” przymus szczepień realizowany jest np. w państwach byłego bloku sowieckiego, ale już nie w krajach Europy Zachodniej czy USA. Co ważne, wyszczepialność pozostaje bez żadnego wpływu na zachorowalność, która jest niska zarówno w krajach z obowiązkowymi szczepieniami, jak i tych, w których danych szczepień nie stosuje się wcale, bądź są one jedynie zalecane. Tak więc teoria o „stadzie” zaczyna obowiązywać po przekroczeniu np. granicy niemiecko-polskiej, co jest dość dziwacznym założeniem. Czyżby prawa biologii dotyczyły tylko wybranych krajów? Trudno nie dostrzec niejako przy okazji, że swobody obywatelskie przestrzegane są w zamożnych krajach, natomiast w uznawanych za mniej wartościowe, jak Polska można sobie pozwolić na deptanie podstawowych praw człowieka.

Teorię odporności stadnej należy zatem uznać za paranaukowy bełkot, dzięki któremu władzę nad społeczeństwem sprawują międzynarodowe kartele farmaceutyczne za pomocą totalitarnego aparatu biurokratycznego.

2000px-Star_of_life2.svg.png

Kult szczepień w świątyni Kościoła Współczesnej Medycyny

Dlaczego pomimo tak oczywistych argumentów przemawiających przeciwko masowym szczepieniom, stały się one powszechną praktyką wspartą autorytetem nauki, a do tego usankcjonowaną przymusem urzędniczym?

Tu pojawia się dodatkowe pytanie: skoro szczepienia są takim skarbem, to dlaczego należy do nich przymuszać?

Odpowiedź jest następująca: szczepienia stały się centralnym dogmatem nowoczesnej medycyny, która nie jest w stanie przetrwać bez naszej wiary, ponieważ przestała być ona sztuką, a jednocześnie nie udało jej się sprostać kryteriom naukowym. Współczesna medycyna stała się mniej lub bardziej zakamuflowaną formą religii, systemem wierzeń, który w kwestiach związanych z immunizacją społeczeństwa wykorzystuje aparat ucisku celem dyscyplinowania wyznawców oraz nawracania niewiernych. Innymi słowy – inkwizytorzy zamienili sutannę na kitel.

Lekarze pełnią rolę kapłanów nowej religii, ucząc się jej katechizmu w Seminariach zwanych Uniwersytetami Medycznymi, gdzie na zajęciach z immunologii wyklada się najważniejsze dogmaty wiary. Kapłani nowej globalnej religii posiadają nad nami szczególną władzę. Któż bowiem inny każe nam się rozebrać, a my natychmiast posłusznie to czynimy?

O czystość kultu dbają arcykapłani (opłacani przez koncerny farmaceutyczne konsultanci medyczni) i uczeni w Piśmie (dyżurni naukowcy). Ponieważ Kościół Nowoczesnej Medycyny ma strukturę hierarchiczną, jakiekolwiek kwestionowanie przez pojedynczych lekarzy dogmatów religijnych, jak ten o skuteczności i bezpieczeństwie szczepień, skutkuje natychmiast oskarżeniem o herezję i stawieniem się przed lekarskim sądem inkwizycyjnym. Tak przynajmniej sytuacja wygląda w Polsce. Płonne więc pozostają nadzieje tych, którzy wierzą, że uczciwi lekarze wyjdą przed szereg i zgodnie z własnym sumieniem oraz doświadczeniem staną na straży zdrowia pacjenta. Osobista kariera każdego lekarza opiera się na ślepym posłuszeństwie oraz wykonywaniem narzuconych z góry procedur.

Szpitale i przychodnie są świątyniami nowoczesnej medycyny.

Kiedy wchodzisz do świątyni każdej innej religii, stajesz przed obliczem bogów tej religii. Żadni bogowie nie pozwolą ci przyprowadzić konkurencyjnych bogów do ich domu, więc zostawiasz swoich starych bogów i wszystko, czego cię nauczyli, zanim przestąpisz próg ich świątyni. Ponieważ Kościół [Nowoczesnej Medycyny] postrzega wszystkie aspekty życia, które przyczyniają się do zdrowia jako konkurencyjnych bogów, musisz pozostawić swoją tożsamość, swoją rodzinę, swoją pewność siebie i swoją godność przed drzwiami tej świątyni. Dopiero po oczyszczeniu się z realnego życia możesz kwalifikować się do przyjęcia złowieszczych sakramentów Kościoła Śmierci.”

Robert S. Mendelsohn, MD – The Temples of Doom, Confessions of a Medical Heretic, 1991.

Jednym z owych sakramentów są właśnie szczepienia, które przyjęły charakter rytualnych obrzędów plemiennych, niczym obrzezanie. Na marginesie warto dodać, że pod wieloma względami obrzędy te mocno nawiązują do żydowskiej cywilizacji sakralnej.

Należy tutaj spojrzeć na ogólny wzorzec, według którego od wieków odnoszą sukces zorganizowane religie – ponieważ szczepienia zajmują tę samą platformę, wdrażając te same podstawowe strategie. Jeśli coś działa w sferze religijnej, może działać na świeckim gruncie, stymulując popędy i lęki zaprogramowanych ludzi.

Po pierwsze, odbywa się ceremonia namaszczenia – szczepienia, które przyznaje odbiorcy uprzywilejowany status i co najważniejsze, ochronę przed złem i niebezpieczeństwem.

Wodą święconą jest szczepionka. Odeprze ona wroga – zarazka, który jest szczególnie promowany w Najświętszym Kościele Medycyny. Całe zło pochodzi od zarazków. Zarazek jest przedstawiany jako diabeł. Jest źródłem lęku, będącego w jurysdykcji kapłana – lekarza, który wykonuje zastrzyk.

Tylko lekarz (i jego przełożeni, badacze) może ocenić efektywność świętej szczepionki. Kapłan (lekarz) jest obdarzony tą szczególną i tajemną wiedzą. Tylko on oferuje osobie przyjmującej sakrament immunitet od zła.

Ci, którzy twierdzą, że nie boją się zarazków, to negacjoniści, zdrajcy. Zaprzeczają istnieniu szatana. W ten sposób stali się agentami i sprzymierzeńcami szatana (zarazka), który stara się zamaskować swoją obecność we współczesnym świecie. Muszą zostać rozpoznani, kim naprawdę są i wyrzuceni z grona wyznawców.

– Tak więc nie zaszczepiłeś swojego małego synka? Cóż za nieodpowiedzialny rodzic! – Nie pozwólmy mu więcej bawić się z naszą błogosławioną i chronioną córką. Nosi znak szatana, który jest niezneutralizowanym zarazkiem. Poinformujemy innych sąsiadów i zgłosimy się do Świętej Inkwizycji (Sanepidu albo opieki społecznej). – Jesteś nieczysty!

Jeśli w publicznym miejscu Wasze niezaszczepione dziecko kichnie, kaszlnie lub wytrze nos, zademonstruje obecność szatana jako zarazka. Jesteście podejrzani o spotykanie się z innymi nieodpowiedzialnymi rodzicami – heretykami, którzy nie są szczepieni i hartują swój sprzeciw wobec Świętego Słowa (kalendarza szczepień). Co gorsza, wciąż kultywują swoje pogańskie rytuały, umawiając swoje dzieci na „ospa party”.

Najbardziej zapalczywi wojownicy Świętego Kościoła Medycyny, to tzw. blogerzy naukowi. Nie mając możliwości wejścia do stanu kapłańskiego (nigdy nie dostali się do uczelni medycznej), rzucają klątwę na nieszczepionych rodziców, aby osiągnąć miarę wartości w oczach swego Kościoła.

Poprzez niestrudzone wysiłki Kościoła oraz jego sojuszników (ustawodawców i urzędników), walka o ustanowienie Świętego Słowa (kalendarza szczepień) jako obowiązkowego prawa zyskuje na popularności.

Ostatnia uwaga ze strony hierarchów Kościoła Medycyny:

Niektórzy z odstępców argumentują, że jeśli chronione (zaszczepione) dziecko rzeczywiście uzyskało odporność, jego kontakt z niezaszczepionym dzieckiem nie powinien stanowić problemu. Kwestionują tym samym katechizm Kościoła oraz jego najświętszy dogmat, o odporności stadnej.

– Nie słuchaj tej logiki Belzebuba. Jest fałszywy, zwodniczy i zaprogramowany na oszukiwanie. To zarazek przemawia! On wplata swoją szatańską polemikę, szepcząc przebiegłe sofizmaty do uszu niewinnych!

goldencalf1.jpg

Złoty Cielec

A wziąwszy je z ich rąk nakazał je przetopić i uczynić z tego posąg cielca ulany z metalu. I powiedzieli: «Izraelu, oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej». (Wj 32,4)

I rzeczywiście naukowcy stworzyli swojego „złotego cielca” – bożka, któremu złożyli ofiarę, a ofiarami stały się całe rzesze okaleczonych i zabitych przez szczepienia. Poniższe fotografie przedstawiają przykłady powikłań po szczepieniach przeciwospowych.

ryc-1-a-b-ospa-400.jpg

ryc-1-c-d-ospa-300.jpg

Ryc.1. Fotografie dzieci z odczynami poszczepiennymi, zrobione w czasie ogłoszonej epidemii ospy we Wrocławiu w 1963r. (vaccinia inoculata, vaccinia generalisata) – archiwum własne prof. Zbigniewa Rudkowskiego z Kliniki Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego Akademii Medycznej we Wrocławiu

goldencalf8.jpg

goldencalf7.jpg

Ryc.2. Powikłania po szczepieniach przeciwospowych: The Golden Calf – An Exposure of Vaccine Therapy, Charles W. Forward, London, 1933

Dla racjonalnego umysłu wydaje się niewyobrażalne, że można pobrać fragment tkanki, pochodzący z owrzodzonych wymion krowy, a następnie kultywować hodowlę (tzw. wirusa ospy krowianki) w strupiejących ropniach na podbrzuszu cielęcia i że zaszczepienie tego materiału w ludzkim ciele nie wywoła katastrofalnych konsekwencji. Dla niezorientowanych, tak właśnie wyglądała produkcja szczepionek przeciw ospie.

Dzisiejszy kult szczepień bierze przecież swój początek w tragicznej w skutkach kampanii przeciwospowej, tj. inokulacją materiałem biologicznym, pochodzącym z krowich wymion.

A tak wyglądały „fabryki” tych szczepionek:

6211ggggg3.jpg

05-0277-F1.jpg

scientist-scraping-skin-of-a-calf-for-use-in-production-of-smallpox-vaccine.jpg

scientist-scraping-skin-of-calf-for-use-in-production-of-smallpox-vaccine.jpg

scientist-scraping-skin-of-calf-for-use-in-production-of-smallpox-vaccine_i-G-60-6046-MVBD100Z.jpg

C0075004-Cultivating_vaccinia_virus_on_calf-SPL.jpg

12.jpg

SS2492595.jpg

smallpox-vaccine-1883-granger.jpg

smallpox.jpg

Production-of-Vaccine1.jpg